Państwo istnieje dla rodziny

 

Tajemnica Bożego Narodzenia i rzeczywistość Świętej Rodziny stały się dla wielu okazją do obrony prawdy o rodzinie. Na Forum Rady Europy w Strasburgu kardynał Antonelli wezwał polityków, by zamiast walczyć z problemem rzekomego "ocieplenia", zajęli się raczej faktem "zimy demograficznej" panującej w Europie. Również w Polsce otrzymaliśmy od księży biskupów głębokie pouczenie na temat rodziny - pisze ks. prof. Jerzy Bajda na łamach Naszego Dziennika. - Wszyscy zdają sobie coraz bardziej sprawę, że w tej kwestii jest wiele do zrobienia, ale mało kto, a może nikt poza Kościołem, posiada integralny, pełnowartościowy projekt czy program ocalenia rodziny i jej uzdrowienia. Także analizy i oceny prowadzone na życzenie Komisji Episkopatów Europy zatrzymywały się w swoich istotnych punktach na płaszczyźnie socjologii, psychologii (komunikacji międzyosobowej), ekonomii czy polityki społecznej.

 

Niektórzy wyobrażają sobie, że zezwalając na sztuczne zapłodnienie, "pomogą" przynajmniej pewnym rodzinom, spełniając gorące pragnienia niektórych kobiet. Ten ostatni problem o tyle zasługuje na komentarz, że jest to projekt, który pod pozorem pomocy rodzinie rozmija się zupełnie z prawdziwą wizją rodziny i narzuca społeczeństwu taki sposób myślenia, w którym istotne elementy antropologiczno-etyczne rodziny zostają zastąpione przez pewną konstrukcję pragmatyczno-technologiczną, a rodzina jako wspólnota (komunia osób) zostaje zamieniona w układ biotechniczno-laboratoryjny. Podobnie kiedyś fanatycy "kontroli urodzeń" wyobrażali sobie, że "pomogą rodzinie", kiedy zasypią świat prezerwatywami i na dodatek zaserwują kobiecie "prawo do aborcji" - czytamy. S. Bajda nawiązuje do felieton dr. Marka Czachorowskiego "Betlejem in vitro" ("Nasz Dziennik" z 16 grudnia 2008 r.), "którego tytuł, a także inteligentna i dowcipna treść pokazywały wymownie skrajny kontrast między wizją rodziny przyniesioną na świat przez Wcielenie Syna Bożego a tym jej obrazem, którego dorobiła się współczesna cywilizacja zbudowana na przesłankach scjentyzmu i ateistycznego materializmu, w którym nie tylko nie ma miejsca na Boga, ale także na człowieka i konsekwentnie - na rodzinę". - Nie powinniśmy się łudzić. Żywioły antyrodzinne, rozpętane przez wrogów Kościoła w ubiegłym stuleciu, nadal szaleją w przestrzeni kultury, obyczaju, polityki i wciąż przybierają na sile i zdolne są dalej niszczyć rodzinę aż do skutku - pisze ks. Bajda.

 

- Wprowadzenie rozwodów przez rządy ateistyczne, a potem wprowadzenie prawa zabijania dzieci poczętych jest największym bezprawiem ukrywającym się za zasłoną prawa.

Politycy powinni zrozumieć, że w czasie, kiedy minęło 60 lat od zakończenia wojny, w czasie, kiedy wreszcie można było rozwinąć wszelkie możliwości rozwoju ekonomicznego, sztuczne wywoływanie bezrobocia, aby przy tej okazji organizować masową emigrację zarobkową, która okazała się tragedią dla setek tysięcy rodzin i w niczym nie poprawiła stanu ekonomicznego kraju, było albo straszliwą głupotą, albo straszliwą zbrodnią - lub jednym i drugim równocześnie - pisze ks. Bajda. Jego zdaniem, suwerenność rodzin musi w pełni funkcjonować w zakresie wychowania i oświaty. Nie wolno ograniczać rodziny w tym, co jest jej wrodzonym prawem: chodzi o prawo do wychowania własnych dzieci, które powinno się także realizować w formie prawa do prowadzenia własnych szkół, bez żadnych dodatkowych obciążeń, a zwłaszcza prawo do prowadzenia własnych szkół rodzinnych. Wiem, że ta ostatnia sprawa pomimo teoretycznych zapewnień napotyka pewne praktyczne przeszkody. Są jednak ważne powody, aby takie szkoły u nas wprowadzić, aby stworzyć przeciwwagę dla nacisku prądów laickich, antynarodowych i antykościelnych. Jest to jedyna szansa, aby uratować kulturę polską i polską tradycję narodową przed jej zupełnym upadkiem, przed czym przestrzegają nasi współcześni myśliciele.

 

Nasz Dziennik: [Artykuł ks. prof. Jerzego Bajdy]