Aktor Krzysztof Respondek, wyznaje: „Przez długie lata najważniejszym dla mnie spotkaniem z Maryją była piesza pielgrzymka do Częstochowy. Ta całodniowa wędrówka była jedną nieustającą rozmową z Maryją.

 

 

 

 

Wiedziałem, do Kogo idę, dlaczego idę i dokąd idę. Brakuje mi bardzo tych pielgrzymek i spotkań z Matką Bożą. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się jeszcze do nich wrócić”.

 

W uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej wszyscy pragniemy pielgrzymować duchowo do Jej tronu łaski. Bóg zobaczył w Maryi przyszłą świętą, dlatego wybrał Ją i wyróżnił ze wszystkich kobiet na ziemi.

 

Gdy patrzymy na Jasnogórski obraz Czarnej Madonny, to widzimy na Nim przed wszystkim Matkę. Tę, która najbliżej siebie ma umiłowanego Syna.

Gdy patrzymy na Jasnogórski obraz Czarnej Madonny, to widzimy na Nim pełne miłości oczy Maryi, którymi litościwie spogląda na wszystkie dzieci swoje.

Gdy patrzymy na Jasnogórski obraz Czarnej Madonny, to widzimy na Nim przeciętą przez żołnierza twarz Matki – jakby echo słów Symeona: „a Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

 

Czego możemy nauczyć się od Maryi? Przede wszystkim wiary i zaufania Panu Bogu. W sytuacjach, z których, rozumując po ludzku, nie widzimy wyjścia, często stwierdzamy, że nie pozostaje nic innego jak wierzyć, modlić się i czekać na cud. Jeśli naszą postawę cechuje taka wiara i takie bezgraniczne zaufanie Panu Bogu jak Maryi, to nasze oczekiwanie na cud w trudnych chwilach nie będzie bezowocne. Niewątpliwie ogromną wartość ma modlitwa zanoszona przez wstawiennictwo Matki Bożej. Ona uczy nas, że nasza wiara i zaufanie Bogu nie mogą być bezmyślne. „Zróbcie wszystko, cokolwiek [mój Syn] wam powie” (J 2,5). Czuwa, abyśmy odnaleźli drogę do prawdziwego życia, które dla nas przygotował. Wiara to nie religijny folklor kojarzony z „klepaniem” różańca, całowaniem figurek Maryi czy turystycznym „zaliczaniem” kolejnych sanktuariów maryjnych. To podążanie za głosem Pana „szlakiem miłości”.

 

Matka Boża uczy nas, „jak żyć wiarą, jak w niej wzrastać, jak obcować z tajemnicą Boga w zwyczajnych, codziennych momentach naszego życia” (Benedykt XVI). Izabela wyznaje: „Maryja zachwyca mnie swoim zawierzeniem i posłuszeństwem, bo tego zawierzenia potrzeba również i w moim życiu. Szczególnie bliska jest mi Matka Boska Częstochowska, spogląda na nas zatroskanym wzrokiem i jakby mówi nie bój się ja Cię przeprowadzę przez wszystkie ‘burze’ twego życia; nie bój się ja jestem zawsze z Tobą. Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”.

 

Przeżywając dzisiejszą uroczystość, módlmy się: „Częstochowska Pani, Matko Kościoła, (…) Ty od wieków jaśniejesz cudami i łaskami na Jasnej Górze – stolicy Twego miłosierdzia. (…) Rozbudź wśród nas serca świętych, kształtuj prawdziwych apostołów wiary, umacniaj miłość do Kościoła świętego. Wyjednaj mi upragnione łaski... Matko o zranionym obliczu, składam w Twe ręce siebie i wszystkie drogie nam osoby. Tobie ufam, liczę na Twe orędownictwo u Syna, ku chwale Boga w Trójcy Jedynego. Amen”. Ks. Leszek Smoliński

 

Obecność milcząca i działająca

W dzisiejszą uroczystość kierujemy z wdzięcznością swoje uwielbienie do Boga za dar Matki w jasnogórskim obrazie Czarnej Madonny. Maryja została przedstawiona na nim z Dzieciątkiem na lewej ręce, prawą ma ułożoną na piersiach w taki sposób, jakby wskazywała na Syna.Za to serce, które bije ciągle dla jej dzieci. Wśród setek polskich sanktuariów Jasna Góra ma swoje pierwsze i uprzywilejowane miejsce. Rocznie to sanktuarium całego Narodu nawiedza od miliona do dwóch milionów pielgrzymów. Przybywają, by modlić się przed cudownym obrazem Maryi, która jest „najjaśniejszym znakiem pełni czasu” (papież Franciszek). U Niej pątnicy szukają u Maryi wsparcia i duchowych sił.

 

„Kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana”. Łaska przyszła, „gdy nadeszła pełnia czasu” i „Bóg zesłał swojego Syna zrodzonego z niewiasty”. Przez Chrzest Polski w 966 roku, „u początku naszych dziejów, Jezus Chrystus został zaproszony do Ojczyzny, jakby do polskiej Kany. I zaproszona z Nim przybyła od razu Matka Jego. [...] Cokolwiek wam powie, to czyńcie. A co nam mówi Chrystus? [...] Mówi przede wszystkim przez to, Kim jest. Jest Synem Bożym – i przychodzi nam dawać przybrane synostwo. Otrzymując w mocy Ducha Świętego godność synów Bożych, w mocy tegoż Ducha mówimy do Boga: 'Ojcze'. Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. Nasze synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności. [...] Wolność jest dana człowiekowi od Boga jako miara jego godności. Jednakże jest mu ona równocześnie zadana. 'Wolność nie jest ulgą, lecz trudem wielkości' - jak się wyraża poeta. Wolności bowiem może człowiek używać dobrze lub źle. Może przez nią budować lub niszczyć. Zawiera się w jasnogórskiej ewangelizacji wezwanie do dziedzictwa synów Bożych. Wezwanie do życia w wolności”. Słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w roku 1983 są dziś w Polsce bardziej aktualne niż wtedy. 

 

Wizerunek Matki Boskiej w ikonie częstochowskiej, przypomina nam o obecności i uczestnictwie Matki w losach naszej Ojczyzny. Jest to obecność milcząca, ale działająca. Władysław, książę opolski, wybudował na Jasnej Górze klasztor dla paulinów i oddał im pod opiekę obraz Matki Bożej, czczony na jego zamku. Wkrótce obraz ten zasłynął cudami. Cześć jego wzrosła od czasów obrony Jasnej Góry przed Szwedami, kiedy to Częstochowa stała się jedynym bastionem polskości w okupowanym kraju. Wierzono wówczas, że dzięki wstawiennictwu Maryi, której wizerunek tam czczono i do której o ratunek się modlono, rozpoczął się triumfalny pochód wojsk polskich wypierający szwedzkiego najeźdźcę. W 1717 r. obraz został uroczyście ukoronowany i od tej pory Jasna Góra stała się głównym ośrodkiem kultu Matki Bożej w Polsce.

 

„Prośmy o łaskę, abyśmy sobie przyswoili Jej wrażliwość, Jej wyobraźnię w służbie potrzebującym, piękno poświęcenia swojego życia dla innych, bez szukania pierwszeństwa i dzielenia. Niech Ona, Przyczyna naszej radości, która wnosi pokój pośród obfitości grzechu i zawirowań historii, wyprasza nam obfitość Ducha Świętego, abyśmy byli sługami dobrymi i wiernymi” (papież Franciszek, Jasna Góra, 27.08.2016). Ks. Leszek Smoliński

 

Matka nas wszystkich

Maryję wielbimy i czcimy praktycznie przez cały rok, ale dla nas Ślązaków, najważniejszymi sanktuariami są Piekary – Matka sprawiedliwości Społecznej, u której tydzień temu było prawie 80000 kobiet, panien i dziewcząt – jak mówiły - dla nich to już tradycja rodzinna, oraz Jasna Góra – Najświętsza Maryja Panna Częstochowska, do której co roku zmierzają setki pielgrzymek, aby Ją nawiedzić, pokłonić się Panience i pomodlić się o wstawiennictwo w różnych życiowych sprawach.

 

Te trudne sprawy, to powierzenie się opiece Matce Bożej, to nasza siła przeciw złu szerzącemu się na ziemskim świecie. To nasza obrona przed pokusami, przed naszą letniością w wierze, to posłuszeństwo Jej Synowi, a naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi. Przygotowane na dzień dzisiejszy czytania, pouczają nas jak korzystać z mądrości, która została stworzona zanim świat powstał, która nas prowadziła i prowadzi. Jak sama o sobie mówi w Księdze przysłów: „Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich. Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie! Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana.” (Prz 8,30-35). Mądrości, którą wykazuje się Najświętsza Panna Maria.

 

By korzystać z niej, wsłuchiwać musimy się w kolejne teksty, w Słowa, która nas uczą i prowadzą ku Jej Synowi, zesłanemu nam ku radości, wierze i miłości. Jak to stwierdza Święty Paweł w liście do Galatów: Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo.(Ga 4,4-5). Synostwo, które upoważnia nas do wołania do Boga: Abba Ojcze.

 

Ewangelia zaś, a w zasadzie opisywana sytuacja i słowa Maryi, uczy nas posłuszeństwa do wykonywania tego co Pan nam poleca, co nakazuje, gdzie nas kieruje. Sama sytuacja, opisuje uroczystość weselną, ale przez nią wskazuje nam kierunek postępowania, posłuszeństwa i postaw, które mają nam przyświecać. Słowa Maryi: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». (J 2,5b), są nie tylko dobrą radą, ale i mottem naszego życia, bowiem jeśli będziemy postępować zgodnie z tym, co Pan nam mówi, to nasze życie będzie lepsze jak to wino które z wody uczynił Jezus. Można tutaj dopatrzeć się analogii do nas i naszego życia. Woda, to my przed chrztem, ale naznaczeni w trakcie chrztu Duchem Świętym, stajemy się winem, godnym Chrystusa Pana.

 

Najświętsza Maryjo Panno, prowadź nas ku swemu Synowi, byśmy jak dobre wino byli godni miana Jego Synostwa. Piotr Blachowski

 

Stągwie oczyszczenia

Od dawna podkreślano wyjątkową rolę Matki, która wymogła na Jezusie cudowne działanie. Zwykłe wesele stało się niezwykłym projektem eucharystycznej tajemnicy, a nawet wiecznego ucztowania w niebie. Duża część naszego życia przebiega w przekonaniu o bezwartościowości naszych przeżyć. To błąd. Wszystko jest istotne. Wybór małżonka, charakter naszych zranień, decyzje o podjęciu pracy, grzech i nawrócenie, zaległe i zepchnięte w nieświadomość uczucia żalu czy złości oraz zdobycie się na przebaczenie i pogodzenie. To ma znaczenie nie tylko dla naszego życia tu, na ziemi, lub dla naszej wieczności, wpływa też na los innych. Emanujemy tym wszystkim, co się w nas ukrywa. Tym bardziej mają znaczenie takie fakty jak chrzest czy Eucharystia. Są to fakty, których do końca nie jesteśmy w stanie poznać, dlatego Kościół nazywa je sakramentami, bo w polu naszego poznania dostrzegamy tylko powierzchnie tych misteriów.

Zwróćmy uwagę na jeden szczegół – na owe stągwie służące do oczyszczenia rytualnego. Oczyszczenie dokonane przez Jezusa to rzeczywiste obmycie nas i uczynienie czystymi w Jego oczach. Osoba, która zainicjowała ten cud, była czystą, niepokalaną kobietą. Uprzednio oczyszczona przez Boga, aby mogła nieustannie prowadzić proces oczyszczania w naszych sumieniach. Biblia mówi, że tylko ludzie czystego serca będą oglądać Boga. Jezus nazywa Apostołów na Ostatniej Wieczerzy czystymi, ponieważ wytrzymali tę falę słów Jezusa, która ciągle obmywała ich serca i umysły. Bardzo często w listach Pawła słowo, które oznacza czystość lub oczyszczenie, jest kojarzone z krystalicznym sumieniem, czystym sercem, nieskalanością, odpornością na brudy tego świata. List do Hebrajczyków nazywa w pierwszym rozdziale dzieło Jezusa oczyszczeniem z grzechów. Toteż obecność Niepokalanej przy tym akurat cudzie nie jest przypadkowa, ponieważ cud Kany jest początkiem dzieła oczyszczenia z grzechów, uczynienia nas nieskalanym pokoleniem, podobnym do Matki Jezusa, i łączy się zarówno z chrztem Jezusa w Jordanie, jak i chrztem krzyża na Golgocie. Ona jest oczyszczona ante Crucem (przed krzyżem), my post Crucem (po krzyżu), dzięki tej godzinie, w której z Jezusowego boku wypłynęła krew i woda. Może właśnie dlatego stała tam, przy tych stągwiach, służących do oczyszczenia, niepokalana i czysta, abyśmy nabrali pewnego wyobrażenia wiary, do jakiej czystości doprowadzi nas Jej Syn? Ivo z Chartres powiedział: „Cokolwiek widzimy w Maryi, możemy też dostrzec to w Kościele”. Stojąc przy tych stągwiach, które kierują uwagę w stronę dzieła oczyszczenia z grzechów, Maryja wskazuje miejsce Kościoła. Kościół prosi Jezusa o nieustanne oczyszczanie. Kościół prosi przy każdym chrzcie o to, by dziecko trzymane nad stągwią chrzcielną zostało obmyte z dziedzictwa grzechu i uwolnione od sił szatana, zupełnie tak jak Maryja, kiedy prosiła Jezusa o cud! Maryja dała zbawienie ludom, Kościół daje ludy Zbawicielowi, jak to wyraził pięknie Cezary z Arles. Augustyn Pelanowski OSPPE

 

Może jeszcze zdążymy

Wesele w Kanie Galilejskiej
Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej – pisze apostoł Jan, świadek i uczestnik tamtych wydarzeń. Wesele – tego dnia coś się kończy. Mija czas młodości, czas dorastania. Mija czas euforii, czas zauroczenia i żywiołowej radości. I nie żal tego. To, z czym w dniu wesela trzeba się pożegnać nigdy nie jest próżne i daremne. Przeciwnie – jest nieodzowne, by można się zmierzyć z tym, co się zaczyna.

Bo w dniu wesela coś się zaczyna. Zaczyna się nowy rodzaj odpowiedzialności – za siebie wzajemnie i za powstającą rodzinę. Zaczyna się czas innej radości – trudniejszej ale i głębszej. Zaczyna się czas duchowego dojrzewania. Zaczyna się czas służenia sobie wzajemnie, by móc służyć życiu. Ten dzień zawsze był i jest dniem radości całej rodziny. Dlatego wesele...

...i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. Ona po prostu tam była. Była i już. Jezusa zaś zaproszono – podkreśla ewangelista. Jego obecność była widocznie czymś szczególnym w zamyśle młodej pary. I zaowocowała niecodziennym wydarzeniem. Gdyby jednak nie było tam Matki Jezusa...? Ale Ona tam była.

Polska Kana
Wspominam radość, euforię, entuzjazm, który towarzyszył Polakom przed ponad ćwierć wiekiem. To była nasza Kana Galilejska. Właśnie w sierpniu roku 1980 kończył się czas dojrzewania – wszyscy wiedzieli, że musi zacząć się coś nowego, innego. Ci sami ludzie – ale biorący odpowiedzialność za siebie i za Ojczyznę. Zupełnie jak młoda para biorąca w dniu wesela odpowiedzialność za swoją rodzinę. Takiemu momentowi musi towarzyszyć radość. I towarzyszyła.

Na weselu w Polskiej Kanie też była Matka Jezusa. „My chcemy Boga, Panno święta!” – śpiewał naród. I w codziennym apelu: „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam...” Jej obraz zawieszano w czasie strajków, przypinano do ubrań robotników.

A Prymas Tysiąclecia na łożu śmierci (w maju 1981) mówił do towarzyszących mu biskupów: „Wszystkie nadzieje to Matka Najświętsza i jeżeli jaki program to ONA”. Chwilę później dodał: „Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych mocy. Bóg je da w swoim czasie. Pamiętajcie, że jak kardynał Hlond tak i ja wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że Matka Boża w Polsce słabszą nie będzie choćby się ludzie zmieniali”. Nie on jeden całą nadzieję w Matce Jezusa złożył. A Ona swoją obecnością w Polskiej Kanie od wieków uczyła nas ufać Jej Synowi.

Czy zrobiliśmy wszystko, co nam powiedział?
Dziś, po latach zastanawiam się, co w nas zostało po tym weselu w Polskiej Kanie. Jaką rodzinę – Ojczyznę zbudowaliśmy? Gdzieś tam dźwięczy mi w sercu pieśń z innego wesela: „Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór. Czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się jeno...” Strach kończyć tej pieśni. Czyżby Wyspiański pisząc przed z górą stu laty swoje „Wesele”, proroctwo spisywał?

Była na naszym weselu w Polskiej Kanie Matka Jezusa. Zaprosiliśmy i samego Jezusa z Jego uczniami. Wiwatowaliśmy przecież Namiestnikowi Chrystusa, i „Sto lat” śpiewaliśmy, i tysiące autokarów do Rzymu posyłaliśmy. A gdy odchodził do domu Ojca, płakaliśmy za nim, jak osierocone dzieci.

I radzi byśmy pić dobre wino, w które Jezus wodę przemienił. Zapomnieliśmy tylko, że radość wesela – to radość początku Nowego. A Nowe polega na odpowiedzialności i służbie, na budowaniu i wysiłku, na prawdzie i wzajemnym szacunku. Zapomnieliśmy o Nowym, a Stare ma się całkiem dobrze. Wciąż królują w naszym życiu niezgoda i lenistwo, pijaństwo i lekkomyślność, chamstwo i złodziejstwo... Cieszyliśmy się z wolności – także religijnej, a tymczasem większość społeczeństwa sprzeciwia się wliczaniu oceny z religii do średniej. Niczego tu nie rozumiem. Przykre to, co mówię, ale – niestety – prawdziwe.

Nasze (czy nasze?) polityczne życie umarło. Na naszych oczach, a i z naszym współudziałem jako wyborców, nastąpił paraliż resztek tego życia. Kłamstwa, podejrzenia, korupcja, głupota, prywata – a służba narodowi gdzie się podziała? „Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór. Czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się jeno...” Strach kończyć tej pieśni. Czyżby Wyspiański pisząc swoje „Wesele”, proroctwo spisywał?

Dziś na Jasną Górę znowu przybyło tysiące pielgrzymów. Cały sierpień tłumnie tam ściągają. Bo – na szczęście! – wesele w naszej Polskiej Kanie jeszcze się nie skończyło. I wciąż jest z nami Matka Jezusa. On też nie odszedł z uczniami w świat. Dlatego wciąż aktualne są Jej słowa: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie!

Tak po prawdzie zrobiliśmy niewiele, a już na pewno nie zrobiliśmy wszystkiego. Dlatego dobrze, że wesele w Polskiej Kanie trwa. Może zechcemy jeszcze zrobić choć trochę. Może uratujemy rodzinę – Polskę. Byleśmy byli gotowi pójść za Jej radą i spełnić wszystko, co Jezus w Ewangelii powiedział. Nie obiecujemy za innych. Za siebie składamy zobowiązanie: Tak, Matko i Królowo, zrobimy, postaramy się zrobić to, o czym Twój Syn od tysiąca lat nam w Polsce powtarza. Ks. Tomasz Horak




Źródło: za stroną www.tohorak.opole.opoka.org.pl Portal internetowy Wiara.pl